Piłkarze ręczni AZS UZ Zielona Góra przegrali z Olimpem Grodków w kolejnym meczu w I lidze 19-20. Do przerwy gospodarze prowadzili 7-6.
I połowa to koncert nieskuteczności zielonogórzan, którzy zrobili bohatera z bramkarza gości – Marcina Młoczyńskiego, który swoją drogą kilka lat temu grał w zielonogórskim zespole.
Zielonogórzan z kolei ratował Maciej Jarszak, który w końcu zagrał znakomicie w bramce i godnie zastąpił kontuzjowanego Marka Wieczorka.
Oba zespoły zatem w I połowie miały problemy ze strzelaniem bramek i po 30 minutach było ledwie 7-6 dla AZS UZ.
Druga połowa była wyrównana, oba zespoły były już trochę skuteczniejsze, ale popełniały też sporo błędów – fauli w ataku czy strat. AZS w całym meczu spudłował też kilka rzutów karnych!
W ostatnich 2-3 minutach zielonogórzanie w banalny sposób tracili piłki w ważnych momentach i ostatecznie przegrali jedną bramką. Jeszcze po końcowej syrenie AZS UZ miał rzut wolny – Hubert Koliński nie był jednak w stanie zdobyć gola na remis.
Zły po meczu był trener AZS UZ Zielona Góra Ireneusz Łuczak: