Gabe zaszalał i Stelmet spokojnie ograł Trefl Sopot

fot. Jacek Białogłowy

Koszykarze Stelmetu bez większego problemu pokonali u siebie Trefl Sopot w kolejnym meczu ekstraklasy. Tylko pierwsze minuty były niepewnie – potem Stelmet dominował i wygrał 93-75.

Do 7 minuty Stelmet wyglądał, jakby rozpamiętywał klęskę z Krasnojarska, gdzie poległ w meczu ligi VTB z Jenisejem. Przez 5 minut nasza ekipa trafiła tylko trójkę(Sokołowski) i przegrywała 3-9. W końcu jednak gospodarze ruszyli do ataku – wynik pociągnał najpierw Sokołowski, a potem wejście smoka zaliczył Gabe DeVoe, który trafił trzy trójki z rzędu!!! Po runie 19-4 Stelmet objął prowadzenie 22-13!!! To był nokaut. Jeszcze kwartę trójką zakończył wracający po kontuzji Filip Matczak i Stelmet prowadził po 10 minutach 25-15. 

II kwarta zaczęła się od trójki Fifiego, a potem Stelmet zaliczył niemoc. Od stanu 32-22 do ledwie 32-28 nasza ekipa pobłądziła po obu stronach parkietu i Trefl w 15 minucie był tuż tuż.

Podrażniony Stelmet znów się „rozbujał” – trafili Savović, dwa razy Sokołowski i Stakrs i nasza ekipa objęła 13-punktowe prowadzenie 41-28. Po I połowie było jeszcze lepiej – 49:35.

Kwarta numer 3 to dominacja Stelmetu i „szaleństwa” Gabe’a DeVoe, który grał najlepszy mecz w Stelmecie – wsad, czapa, kolejne punkty – Amerykanin był wulkanem energii. Stelmet odjeżdżał coraz słabszym rywalom, miał już nawet 26 punktów przewagi, a kwarta skończyła się wynikiem 66-50, bo Stelmet na koniec stracił koncentrację i rywale mieli zryw 10-0.

Początek IV kwarty zdumiewał – gościa nadal bezkarnie trafiali i po zrywie 15-0 zeszli na ledwie 55-66!!! Kibice zaczęli lekko gwizdać…Stelmet jednak opanował sytuację i wygrał ostatecznie 18 punktami.

Exit mobile version