„Rzeczpospolita”: Tiry uciekają za Odrę

Fot. Pixabay

Spółki transportowe boją się Polskiego Ładu. W Niemczech zarejestrowano już kilkaset firm z Polski – pisze wtorkowa „Rzeczpospolita”. Firmy mogą tam więcej zaoszczędzić na kosztach pracowniczych, a pracownicy dostają na rękę tyle samo, a nawet więcej – wyjaśnia gazeta.

„Unijny pakiet mobilności oraz Polski Ład wyganiają nas do Niemiec” – mówi „Rz” Arkadiusz Burkowski, właściciel firmy Carter Logistic. Gazeta podaje, że „liczba przedsiębiorców, którzy zdecydowali się założyć spółkę w Niemczech i przenoszą tam działalność, rosła od 2020 r., ale teraz w szybszym tempie”.

„Rz” przytacza informacje Deutsche Welle o tym do rejestru handlowego we Frankfurcie nad Odrą co kilka dni wpływa wniosek o rejestrację firmy spedycyjnej, której właścicielami są Polacy. Jak ustaliła „Rz”, w całych Niemczech zatwierdzono już kilkaset takich wniosków.

„To pozwala działać tam bez ograniczeń narzucanych zagranicznym firmom przez regulacje pakietu mobilności, przy kosztach nie wyższych od wprowadzanych Polskim Ładem nad Wisłą. Zyskują też kierowcy – na niemieckim ubezpieczeniu i zasiłkach rodzinnych przewyższających 500+” – wyjaśnia gazeta.

„Zatrudnianie pracowników w transporcie drogowym w Niemczech zaczyna być bardziej opłacalne niż w Polsce. Przy tych samych warunkach płacowych w przeliczeniu złotego na euro, pracodawca może więcej zaoszczędzić na kosztach pracowniczych, a jego pracownik dostaje na rękę tyle samo, a nawet więcej” – twierdzi cytowana przez dziennik Agnieszka Bollmann, szefowa firmy doradczej Bollmann und Partner, która obecnie obsługuje ok. 25 polskich firm spedycyjnych, uruchamiających działalność w Niemczech.

Zdaniem Macieja Wrońskiego, prezesa organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska – z którym rozmawiała „Rz” takiego rozwoju sytuacji należało się spodziewać. „Z perspektywy przewoźników zajmujących się kabotażem przeniesienie do Niemiec otwiera dostęp do tamtejszego rynku, który pod względem wartości jest porównywalny do całego rynku przewozów międzynarodowych w UE” – wyjaśnia Wroński. (PAP)

Exit mobile version