Koszykarze Zastalu pokonali w czwartek Trefla Sopot 91-66 i zwiększyli swoje szanse na pierwszą czwórkę PLK po rundzie zasadniczej i przewagę własnej hali przynajmniej w I rundzie playoffów.
Równie ważne jednak w meczu z sopocianami było, że Zastal po raz pierwszy od wielu meczów zagrał naprawdę dobrą, przyjemną dla oka koszykówkę.
Był pełen energii w obronie, wybijał świetnie rywala z rytmu, robi wrażenie 12 przechwytów w meczu no a nie od dziś wiadomo, że dobry atak rodzi się z obrony i to się sprawdziło.
Zastal rozpierała wczoraj ochota do gry. Znakomicie kierował grą Devyn Marble, który błyskawicznie po transferze wyrasta na postać nr 1 zespołu Olivera Vidina.
Świetnie szła współpraca na linii Marble – Nenadić – Apić. No i wpadały trójki – w ostatnich tygodniach Zastal grał mecze, w których miał wręcz kompromitującą skuteczność za trzy. Wczoraj wpadło 18 trójek na 53-procentowej skuteczności.
Zastal też zabójczo kontrował – tu miał zdobycz blisko 30-punktową.
Zespół po raz pierwszy od dawna funkcjonował na poziomie, który dał nadzieję, że wicemistrzowie Polski mogą walczyć o wysokie cele. Dotychczasowa średnia dyspozycja Zastalu nie dawała podstaw do optymizmu, a wyraźnie lepsze wrażenie robili dotychczas Czarni Słupsk, Śląsk Wrocław, Anwil Włocławek czy – szczególnie ostatnio – Stal Ostrów Wielkopolski.
A ten mecz podobał się też samym graczom Zastalu, co podkreślał na konferencji prasowej choćby Przemysław Żołnierewicz:
Zapytany przez RZG czy to był najlepszy mecz Zastalu w sezonie odpowiedział w taki sposób:
A teraz bohater spotkania – Devoe Jospeh, który trafił aż sześć trójek. „Wpadło to, co do tej pory wpadać nie chciało” – mówił po spotkaniu:
I jeszcze trener Oliver Vidin, który dziękował za wsparcie kibicom, a zespół chwalił:
Teraz Zastal ma 2 tygodnie przerwy, a za 2 tygodnie do ZG przyjeżdża rywal z najwyższej półki – mistrz Polski z Ostrowa.