Afera WUP w komentarzach gości Miejskiego Punktu Widzenia

Sprawa jest bulwersująca  i można szukać analogii między tym tematem i opisaną w Gazecie Lubuskiej aferą WORD. Choć jakościowo odmienne obie sprawy łączy jednak  brak nadzoru ze strony Urzędu Marszałkowskiego,  polityków PO i PSL. Tak w audycji MPW redaktor naczelny Gazety  Lubuskiej Janusz Życzkowski komentował aferę  w Wojewódzkim Urzędzie Pracy. Przypomnijmy, dyrektor jednostki został odwołany ze stanowiska po  informacjach  o sprowadzaniu do Polski pracowników z Gwatemali przez agencję żony dyrektora lubuskiego WUP:

Nadzór nad pracownikami ściąganymi z zagranicy pełnią wojewodowie. To oni wydają pozwolenia na pracę.  A kontrolą warunków pracy zajmuje się Państwowa Inspekcja Pracy, ripostował  Arkadiusz Dąbrowski, dyrektor Departamentu Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich i sekretarz lubuskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego. Odwołanie dyrektora WUP było wyłącznie decyzją polityczną, aby uniknąć nagonki medialnej takiej jak w spawie WORD, przekonywał. Arkadiusz Dąbrowski nie wierzy w winę Waldemara Stępaka i uważa, że Urząd Marszałkowski właściwie sprawował nadzór nad WUP-em:

Patrzę na to nie tyle ze zdziwieniem, ile z niesmakiem, mówiła z kolei Aleksandra Mrozek. Radna sejmiku z Samorządowego Lubuskiego nie rozumie jak można odwołać kogoś, kto jest niewinny tylko dla spokoju w mediach:

Działacze PSL panują, ale nie rządzą uważa  z kolei Kazimierz Łatwiński, doradca wojewody lubuskiego:

Sprawę handlu ludźmi ujawnili dziennikarze „Superwizjera”  i Gazety Wyborczej. W wyniku dziennikarskiego śledztwa okazało się, że przybysze z Ameryki Łacińskiej żyją w urągających, obozowych warunkach, są zastraszani i poniżani,  a pensje obcinane i wypłacane z opóźnieniem.

Exit mobile version