Święcenie pokarmów w Zielonej Górze. Co mieszkańcy mają w koszykach? [DUŻO ZDJĘĆ]

Fot. Radio Zachód/Krzysztof Filmanowicz

W Wielką Sobotę święci się pokarmy, które są podstawą wielkanocnego śniadania. By zadośćuczynić tradycji i wyrazić wdzięczność za życie, którego dawcą jest Bóg, zielonogórzanie licznie przybywają do kościołów. Zobaczcie, co znajduje się w ich koszyczkach i jak spędzają największe święta w roku!

Nadzieja na nowe życie

Sobota Wielkanocna jest ostatnim dniem Wielkiego Tygodnia. Poprzedza najważniejsze w całym roku liturgicznym święto Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Istota Wielkanocy tkwi w przywołaniu ofiary Chrystusa, który został ukrzyżowany dla odkupienia naszych grzechów i po trzech dniach zmartwychwstał, ofiarując ludziom życie wieczne. Cała symbolika tych świąt odwołuje się do triumfu Jezusa nad śmiercią oraz nadziei, jaką daje wszystkim wiernym.

Przeżywamy dzisiaj Wielką Sobotę, dzień, kiedy Pan Jezus spoczywa w grobie i kiedy trwamy na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem – przypomina ks. Mariusz Łuszczek z parafii Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze. – W tym czasie odkrywamy Biblijną historię zbawienia z nadzieją, że zmartwychwstanie stanie się również naszym udziałem – podsumowuje.

Święcenie pokarmów

Święcenie pokarmów jest okazją do wyrażenia swojej wdzięczności Panu Bogu za wszystko to, co mamy, że możemy żyć w dostatku i pomyślności.

Święcenie pokarmów ma wymiar symboliczny – mówi ks. Łuszczek. – W koszyczku mamy np. jajko – symbol nowego życia. Święcone potrawy i przypraw mają swoją wymowę. Są znakiem dobrobytu oraz tego, co spożywali Izraelici, przed wyzwoleniem się z niewoli egipskiej. Są też wyrazem naszej jedności, gdy dzielimy się nimi przy wielkanocnym stole – wyjaśnia.

Jak zapewnia wikariusz parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze w tym roku pokarmy święci bardzo wiele osób. Koszyczki są przeróżne pod względem wielkości i bardzo kolorowe.

Fot. Krzysztof Filmanowicz

Radość i nadzieja

Bardzo lubię Wielkanoc, bo kojarzy mi się z radością i zmartwychwstaniem – mówi pani Donata. – Jest to też czas refleksji, więc wspominamy najbliższych. Cenię wielkanocne tradycje, głównie święconkę, dlatego z dużą przyjemnością przychodzę do kościoła.

Zajrzeliśmy do koszyczka pani Donaty. Był w nim cukrowy baranek, jajeczka, mandarynka, suszona kiełbaska i inne smakołyki. Zielonogórzanka zapytana o sposób na malowanie jajek podaje, że najlepiej w łuskach cebuli. Tak robiły zawsze jej mama i babcia. Teraz ona kontynuuje tradycję.


CZYTAJ TEŻ: Zielonogórzanie święcą pokarmy


Pisanki, pisanki…

W koszyczku mamy podstawowe pokarmy – przyznaje pani Aleksandra, której towarzyszy córka. – Chlebek, ciasto, wędlina, masełko, sól, pieprz i czekoladowe zajączki – wylicza.

To ona przygotowała święconkę. W poprzednich latach bywało, że dzieci same przynosiły do kościoła koszyczek. W wielkanocną Niedzielę zasiądą przy stole, na którym jednym z kulinarnych hitów będzie sałatka jarzynowa. U każdego na śniadaniowym talerzu znajdzie się coś, z koszyczka.

Męskie koszyki

Świecenie pokarmów to ważne i odpowiedzialne zajęcie. W końcu zawartość koszyka to podstawa świątecznego śniadania. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego wielu mężczyzn. Przychodzili z rodzinami, czasem tylko wnukami, a nawet samotnie.

Żona choruje, ja jestem w lepszej formie, więc mogę sobie pozwolić na spacer do kościoła – wyznaje pan Krzysztof. – Dziś koszyczek jest skromniejszy, niż bywało dawniej, bo dla dwóch osób.

Mężczyzna wspomina piękne Wielkanoce z czasów swojej młodości. W pamięci utkwił mu zwłaszcza śmigus – dyngus.

Dawniej polewanie wyglądało zupełnie inaczej – wraca pamięcią. – Mieliśmy takie gruszeczki z perfumowaną wodą. Spryskane panienki się cieszyły, nie jak teraz – uciekają. To, co się dziś promuje, to zupełna pomyłka -podsumowuje.

Wszyscy krewni i znajomi

Żona, siostra żony, córki siostry żony, dwie własne córki i żona – wymienia skład swojej rodziny (jednocześnie świątecznej delegacji) pan Krzysztof. Iga, jedna z dziewczynek, zdradza nam, że koszyczki przygotował tata. Jej wkładem w upiększenie koszyczka było własnoręcznie ozdobione drewniane jajeczko.

W Wielkanocy najbardziej lubimy szukanie jajek i zajączka wielkanocnego – przyznają dziewczynki.

Rodzinne święta

Koszyczek małego Huberta imponował kolorami. Do kościoła przyszedł z mamą Karoliną i babcią Bożeną. Pani Karolina, mama Huberta przyznaje, że Wielkanoc spędzają przede wszystkim w rodzinnym gronie, bo najważniejsze jest, by w tym czasie być z rodziną. Przygotowywaniem pokarmów do świecenia zajmują się wszyscy po trochę.

– Synek bardzo angażuje się w przygotowywanie koszyczka – mówi Karolina. – Wczoraj mieliśmy pół dnia zabawy, żeby ją przygotować – radośnie oświadcza.

Koszyczek babci Bożeny był z kolei wypchany po brzegi.

– Musi być w nim wszystko, co potrzebne, mówi kobieta i zaczyna wyliczać. – Jajeczka, kiełbaska, chlebek, baranek z masełka oraz coś słodkiego.

W ich domu zawsze były dzieci, teraz również wnuki.

Na święta jest zawsze wesoło – przyznaje Bożena. – Teraz, gdy zjedzie się cała rodzina, to są najpiękniejsze święta.

CZYTAJ TEŻ:

Exit mobile version