Zastal mocny we Wrocławiu tylko przez kilka minut. Gospodarze wygrali 77-66

Porażka koszykarzy Enei Stelmetu Zastalu Zielona Góra w 7 kolejce ekstraklasy.

Podopieczni Davida Dedka długo byli bezradni we Wrocławiu w meczu ze Śląskiem, na przełomie 3 i 4 kwarty powalczyli, ale końcówka znów wyraźnie należała do wrocławian, którzy wygrali 77-66.

Pierwsza kwarta zaczęła się od świetnej obrony miejscowych i zupełnej niemocy Zastalu w ataku. Po 5 minutach gospodarze prowadzili już 12-0!

W końcu zielonogórzanie ruszyli. Trafił Grosselle, 3 kosze zaliczył Hall, do tej pory mocno kryty przez Gołębiowskiego i straty zaczęły się zmniejszać.

Dobrą końcówkę miał Jan Wójcik, trójkę trafił Aleksander Lewandowski, ale po 10 minutach Śląsk spokojnie prowadził 18-13. 

W drugiej kwarcie Śląsk prowadzony przez nowego trenera – Jacka Winnickiego, z nowym rozgrywającym, Kendallem McCollumem odjechał szybko Zastalowi – w 14 minucie po wejściu McColluma było już 28-16, a Zastal przez ponad 3 minuty nie trafił do kosza.

Poza słabym atakiem Zastalowcy frustrowali się też decyzjami sędziów – po dwóch z nich(m.in popchnięcie Wójcika i brak gwizdka) trener David Dedek tak krzyczał do stolika sędziowskiego, że dostał przewinienie techniczne. 

I po tym Śląsk uciekł już na 35-18, a była 16 minuta. Zastal pudłował za trzy(2/10 w I połowie) i mocno przegrywał zbiórkę(17-27) i wrocławianie spokojnie trzymali wysoką przewagę.

Do przerwy 38-26.

W II połowie do 28 minuty nic nowego się nie wydarzyło – Śląsk wyraźnie prowadził kilkunastoma punktami. I nagle Zastal zagrał aktywniej w obronie, po kontrach mieliśmy m.in. trójkę Woronieckiego czy wsad Lewandowskiego i przewaga miejscowych spadła do 7 punktów, a po 30 minutach było tylko 54-47 dla nich. 

W 32 minucie Zastal schodzi nawet na 51-54 po punktach Lewandowskiego i Hepy, ale…za chwilę ma fatalną serię 2-17 po przestrzelonych rzutach i gospodarze uspokajają sytuację. 

Jeszcze Zastal schodzi na 10 punktów straty, ale ostatecznie wrocławianie zwyciężają 77-66. 

Exit mobile version