Zastal nie miał lekko ze Spójnią, ale i tak wygrał

fot. Jacek Białogowy

Koszykarze Zastalu wygrali dziś ósmy mecz z rzędu w PLK. Po trudnym pojedynku pokonali 98-89 Spójnię Stargard, a mecz rozstrzygnął się dopiero w ostatnich 5 minutach.

Od początku meczu Zastal grał słabo, ospale –  jakby albo był zmęczony, albo nieodpowiednio zmotywowany do meczu ze Spójnią.

W każdym razie wynik cały czas oscylował wokół remisu. Najwyższe prowadzenie Zastal objął w końcówce, kiedy po trafieniu Richarda wynik brzmiał ledwie 23-20. Ale po 10 minutach było tylko 23-22.

Druga kwarta była kwartą, o której nasza ekipa będzie chciała zapomnieć i to jak najszybciej. Słaba obrona, nieskuteczność, generalnie niemrawa gra i nagle okazało się, że Spójnia spokojnie wychodzi na prowadzenie i to wyraźne.

W 17 minucie stargardzianie wygrywali już 49-37! Potem dwie trójki rzucił Iffe Lundberg i Zastal zszedł na 43-49. Do końca była walka kosz za kosz i do przerwy mistrzowie przegrywali 47-55.

II połowa to próby odrabiania strat przez Zastal. Powoli zespół Żana Tabaka zbliżał się do Spójni – w 24 minucie po punkcie Lundberga zszedł na 54-59, ale Spójnia znów się odgryzła. Lundberg rzucił więc za trzy i w 27 minucie było 60-64.

W końcu Zastal dopadł rywala, wyszedł na prowadzenie 71-69 po wolnych Frejmanisa, ale nie utrzymał prowadzenie, bo w ostatniej sekundzie za trzy dla Spójni trafił Młynarski. Po 3 kwartach zatem 72-71 dla gości.

Początek czwartej kwarty to dwie bomby za trzy Richarda i Frejmanisa i Zastal wychodzi na niewielkie, 4-punktowe prowadzenie 79-75. Akcję 2+1 dodał Groselle i było 82-75.

Za 5 fauli spadł tymczasem Ponitka. Po 4 mieli Lundberg, Groselle i Williams, a Spójnia nadal pięknie walczyła. Zastal przygasł w ataku i Spójnie zdobyła 7 punktów z rzędu i mieliśmy remis. 82-82.

Końcówka to jednak popis Lundberga i Frejmanisa(22 i 29 punktów dziś) i Zastal w końcu wygrał 98-89, ale Spójnia pokazał się dziś ze świetnej strony.

 

Exit mobile version