Na ostateczne rozwiązanie problemu z bakterią New Delhi w zielonogórskim szpitalu będziemy czekać nawet 6-8 miesięcy. To opinia ekspertów, którzy odpowiadają na pytania radnych sejmiku. Zdaniem sejmikowej opozycji działania w sprawie bakterii były spóźnione. Część radnych uważa, że przez kilka dni zarząd województwa, który jest udziałowcem szpitalnej spółki, nie zrobił w tej sprawie nic.
Wojewódzki konsultant ds. mikrobiologii Joanna Kulesza przewiduje, że na ostateczne rozwiązania problemu będziemy czekać nawet ponad pół roku. W tym czasie konieczne będą badania kontrole u pacjentów, u których stwierdzono wystąpienie bakterii:
Zdaniem służb wojewody do groźnej sytuacji w szpitalu doszło z powodu nieprzestrzegania procedur. Wicewojewoda Wojciech Perczak mówił dziś, że rozważa zawiadomienie prokuratury.
Helena Hatka z klubu PiS pytała podczas sesji, dlaczego radni zostali poinformowani o sprawie dopiero kilka dni temu:
Elżbieta Polak przyznała też, że dotychczasowe komunikaty szpitalne mogły być niewystarczające:
Radni zajęli się sprawą szpitalnego kryzysu by zdecydować, czy przekazać pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu, dzięki któremu bakterię będzie można zidentyfikować w ciągu godziny, a nie dopiero po dwóch dniach. Ostatecznie uchwała w tej sprawie przeszła jednomyślnie.
Szpital na razie nie przyjmuje pacjentów, ograniczono też odwiedziny. Potwierdzono już ponad 20 przypadków zakażenia. W ostatnich tygodniach wykonano 4 tysiące badań kontrolnych.