Lechia Zielona Góra przegrała trzeci mecz z rzędu w III lidze piłkarskiej. Zielonogórzanie ulegli na własnym stadionie 0-3(0-0) Ruchowi Chorzów.
Ten mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej i wynik mógł być zupełnie inny, gdyby w 46 minucie Szymon Kobusiński po rajdzie Sebastiana Górskiego lewą stroną dobrze dołożył nogę do piłki, którą miał 3 metry przed bramką. Napastnik Lechii jednak skiksował. To jednak nie był koniec tej akcji – piłka powędrowała pod nogi Damian Stachurskiego, ale ten z kolei uderzył w rywala!!! Lechia mogła prowadzić 1-0, a tymczasem po tej straconej okazji zaczęło z niej schodzić powietrze.
Do tego znów popełniła znów dwa potężne błędy w obronie(dwa razy kryminał – jak to mówi trener Andrzej Sawicki) i po godzinie było po meczu.
Najpierw w 58 minucie obrońcy pozwolili Ruchowi łatwo dośrodkować w pole karne, gdzie 5 metrów przed bramką stał Mariusz Idzik, który strzelił pierwszego gola.
Trzy minuty później Idzik wrzucił piłkę w pole bramkowe, wszyscy patrzyli, jak piłka wysokim lobem spada w kierunku bramki i właściwie….nikt się do niej nie ruszył. No to futbolówka wpadła do bramki. „Ale babol” rozległo się na trybunach. Po babolu było 2-0 dla chorzowian i część kibiców wyszła ze stadionu.
Potem jeszcze było trochę walki, była czerwona kartka po faulu Budzińskiego i Lechia kończyła w dziesiątkę, a Ruch dorzucił trzecią bramkę – strzelił ją Mateusz Winciersz.
W I połowie oba zespoły szarpały, największe zagrożenie siał w szeregach rywali z Chorzowa Sebastian Górski, z kolei groźne strzały gości bronił Wojciech Fabisiak. Do przerwy bramek nie było, a po przerwie zaczęło się od wyśmienitej sytuacji, a potem – jak w starym porzekadle – niewykorzystana okazja się zemściła na Lechii….
Załamany po meczu był ten, który mógł dać Lechii prowadzenie w 46 minucie – Szymon Kobusiński: