Koszykarze Stelmetu ENEI BC Zielona Góra przyprawili swoich kibiców o prawdziwą palpitację serca. Zielonogórzanie w lidze VTB walczyli z Cokami Mińsk i wygrali po dogrywce 102:96.
Stelmet nie grał dziś najlepiej. Goście – zajmujący ostatnie miejsce w tabeli – byli pewniejsi, długo fizycznie powstrzymywali Stelmet i przez większą część meczu wydawało się, że miejscowa ekipa przegra.
-Mój zespół źle grał w ataku, źle czytaliśmy ich obronę, do tego sędziowie kilka razy gwizdnęli kontrowersyjnie i to wszystko spowolniło naszą grę – mówił po spotkaniu trener Stelmetu Żan Tabak.
Chorwat dodawał też, że jego zespół grał źle w obronie i zawsze Białorusinom udawało się dojść do rzutu. -Źle funkcjonowaliśmy i tak, jak zawsze mówię, że nasze wygrane w VTB to cud to tutaj to był specjalny rodzaj cudu – stwierdził Tabak.
Po 35 minutach jego zespół przegrywał 65:78 i wydawało się, że jest po meczu.
Tymczasem w ostatnich minutach zielonogórzanie dokonali wręcz cudu – doprowadzili do remisu. Wszystko zaczęło się od niewiarygodnego trafienia za 3 Drew Gordona, a potem 6 punktów starego, dobrego Łukasza Koszarka.
Stelmet się napędzał, widownia ryknęła, gospodarze zrobili zryw 19-3!!! i wyszli na prowadzenie 84-81. Jeszcze Cmoki wyrównały i po 40 minutach było 84:84.
O wszystkim zadecydowała dogrywka. W niej lepsi byli gospodarze, którzy ostatecznie wygrali różnicą sześciu punktów! W niej w końcu niemal każdy z graczy Stelmetu trafiał(wcześniej, do 36 minuty, długo można było liczyć głównie tylko na Zyskowskiego i Hakanssona) i miejscowi wygrali.









RADIO ZACHÓD


