Budżet obywatelski w Zielonej Górze był przez lata wyrazem rozpaczy obywateli, którzy nie mogli doprosić się o inwestycje – twierdzą przedstawiciele Ruchu Miejskiego. Ich zdaniem wokół tegorocznego budżetu jest mnóstwo niejasności. Nie wiadomo np., na jakiej podstawie prawnej organizowane jest tegoroczne głosowanie.
Społecznicy przypominają, że budżet obywatelski jest elementem konsultacji społecznych. Zawłaszczanie go przez radnych rządzących miastem jest nieeleganckie.
Anita Kucharska-Dziedzic mówi, że radni Zielonej Razem mieli prawo decydowania o miliardzie złotych:
Nie wiadomo, gdzie jest zarządzenie na temat obecnej edycji budżetu obywatelskiego:
Krzysztof Fedorowicz wskazuje, że powody, dla których odrzucono niektóre projekty, są całkowicie bezpodstawne, ponieważ inne – z tych samych powodów – zostały zakwalifikowane do głosowania:
Fedorowicz wskazuje na niekonsekwencję urzędników, którzy według swojego uznania kwalifikowali projekty do głosowania w budżecie obywatelskim:
– Nie było możliwości odwołania się od decyzji komisji decydującej o zakwalifikowaniu projektów pod głosowanie – mówiła Joanna Liddane:
Zdaniem Liddane, przed mieszkańcami ukryto możliwość promowania swoich projektów w „Łączniku Zielonogórskim”:
Społecznicy zarzucają też miastu, że celowo ukryto informacje o możliwości promowania swoich projektów na festynie w Przylepie, gdzie stanął namiot budżetu obywatelskiego.
Informacja powstała we współpracy z serwisem internetowym