Non omnis moriar. Zielona Góra żegna dziś Krzysztofa Donabidowicza

Fot. Gazeta Lubuska/Mariusz Kapała

Fot. Gazeta Lubuska/Mariusz Kapała

Dziś, tj. 17 stycznia w kościele pw. św. Urbana I w Zielonej Górze odbywają się uroczystości pogrzebowe Krzysztofa Donabidowicza. Msza św., której głównym celebransem będzie bp Tadeusz Lityński ordynariusz Diecezji Zielonogórsko – Gorzowskiej rozpocznie się o godz. 11.30. Godzinę wcześniej zaplanowano czuwanie modlitewne. Po zakończeniu Mszy św. pogrzebowej nastąpi przejazd pod kościół w Chynowie, skąd o godzinie 13.15 wyruszy kondukt do grobowca rodzinnego na miejscowym cmentarzu. Miasto żegna jednego z bardziej znanych i zasłużonych swoich obywateli. Możemy to zrobić zgodnie z wolą zmarłego.

Po opublikowaniu informacji o śmierci Krzysztofa Donabidowicza, w mediach społecznościowych natychmiast zaczęły spływać kondolencje dla najbliższych oraz wspomnienia mieszkańców. Z wpisów zielonogórzan wynika, iż zapamiętają zmarłego jako przyjaznego człowieka.

Wyrazy szczerego i głębokiego współczucia Rodzinie i Przyjaciołom z powodu śmierci Krzysztofa Donabidowicza złożył na swoim facebookowym profilu prezydent Zielonej Góry, który w setną rocznicę urodzin uhonorował fotografa Złotym Medalem za zasługi dla miasta.

– Ten zakład fotograficzny był bardzo popularny i znany nie tylko w mie ś cie, jak również we wsiach obok Zielonej Góry – pisze pod postem Urzędu Miasta pani Maria. Sam Pan fotograf był miły i z uśmiechem robił ciekawe zdjęcia na życzenie. Ja również mam zdjęcia swojej rodziny i siebie robione u tego Pana…

– Też lubiłam się fotografować u tego PANA… Mam dużo zdjęć. Zakład fotograficzny był przy ul Kupieckiej… – wspomina pani Lucyna.

– …Super człowiek – podsumowuje swój wpis pani Alicja.

Krzysztof Donabidowicz – człowiek dobrej daty

Krzysztof Donabidowicz pochodzi z Kresów, jest Ormianinem czystej krwi. W walczył na frontach drugiej wojny światowej. Do Zielonej Góry przyjechał w 1945 r. Zaczynał od pracy w gazecie na stanowisku fotoreportera. W 1947 r. otworzył własny zakład fotograficzny.

Dawną działalność zawodową znanego fotografa przypomina dziś Bachusik Fotografus, umieszczony na ścianie budynku przy ul. Kupieckiej 32, gdzie mieściło się studio Donabidowicza. Rzeźba przedstawia fotografa z aparatem na piersi i portretem ukochanej żony Adeli w dłoni.

Krzysztof Donabidowicz prowadził swój zakład przez 60 lat. Na emeryturę przeszedł w wieku 88 lat, choć zamierzał doczekać okrągłej rocznicy. Wcześniejszą decyzję wymusiła chęć opieki nad żoną.

– Pamiętam, że jak tu przyjechałem, w mieście było trzech fotografów – wspomina ł w wywiadzie dla „Gazety Lubuskiej” w 2008 r. pan Krzysztof. – Pan Ratecki, Michalak i Stawski.- Dzisiaj z tego pokolenia zostałem tylko ja.

Areszt i odsiadka

Fotografa aresztowano i skazano podczas Wydarzeń Zielonogórskich w 1960 r. Największe w historii miasta zamieszki uliczne wybuchły 30 maja. Chodziło o dzisiejszy budynek filharmonii przy pl. Powstańców Wielkopolskich, który przed wojną należał do parafii ewangelickiej, a od 1945 r. był użytkowany przez katolików. Komuniści chcieli przejąć budynek parafii, mimo protest ów zielonogórzan. Oficjalnie chodziło o miejsce na biura, w rzeczywistości o ks. Michalskiego oraz społeczność, którą umiał zgromadzić i zmotywować do wspólnego działania. Działania, które w ówczesnych czasach łatwo było uznać za zdradę Polski Ludowej.

 

 

Fot. Gazeta Lubuska/Mariusz Kapała

Doszło do rozruchów. Milicja chcąc rozproszyć tłum użyła pałek i gazów łzawiących. Mieszkańcy bronili się, rzucając kamieniami. Walki trwały do wieczora. Oddziały ZOMO ściągnięto z Gorzowa i Poznania. Władza ludowa karała kogo popadnie. W ten sposób chciała zastraszyć zielonogórzan. Pod zarzutem udziału w zajściach chuligańskich zatrzymano 333 osoby. Przed sądem s kazano 196 osób, w kolegiach orzekających 48 osób. Kary, zwłaszcza w pierwszych procesach, były wysokie, dwie osoby skazano nawet na pięć lat pozbawienia wolności.

Sam Krzysztof Donabidowicz wspominał, że w czasie feralnych wydarzeń nie rzucał brukowymi kostkami. Znalazł się jednak milicyjny funkcjonariusz, który złożył obciążające zeznania. Zarzucano mu nawet współpracę z CIA. Donabidowicz z ostał skazany na rok więzienia i trafił do zakładu karnego w Bydgoszczy. Jednak nawet za kratami nie porzucił swej pasji. Nadal fotografował, a podczas przepustek zarabiał na rodzinę.

Krzysztof Donabidowicz fotografował też miasto. W swojej sporej kolekcji miał między innymi zdjęcia z Winobrania. Niemalże wszystkie oddał do archiwów Zielonej Góry. – Przynajmniej w ten sposób nie zostanę zapomniany – podsumował we wspomnianym wywiadzie dla „Gazety Lubuskiej”.

W czerwcu skończyłby 103 lata. Zmarł 8 stycznia 2023 roku.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem.

Fot. Archiwum Parafii św. Urbana I w Zielonej Górze

By nawet po śmierci zrobić coś dobrego

Jedną z miar, którą sprawiedliwie można odmierzać człowieczeństwo jest z pewnością myślenie o drugiej osobie i chęć uczynienia jej dobra. Krzysztof Donabidowicz był pod tym względem gigantem. Zmarły fotograf zostawił prośbę dotyczącą swojego pogrzebu.

– Rodzina, szanując wolę zmarłego, prosi o nieprzynoszenie kwiatów. W zamian będzie można złożyć ofiarę na rzecz Zielonogórskiego Hospicjum przy ul. Zyty u wolontariuszy na cmentarzu – czytamy w nekrologu.

Exit mobile version