Zastal – Spójnia 1-0, bo Zastal w końcu zaczął trafiać…

fot. Jacek Białogłowy

Zastal Zielona Góra prowadzi po I meczu ćwierćfinału PLK ze Spójnią Stargard 1-0. Dziś Zastalowcy w I połowie słabo bronili, a do tego przez 29 minut nie mogli wstrzelić się do kosza rywala. Od 29 minuty zaczęło im wpadać, a obrona w II części meczu była w końcu dobra. Na te sprawy uwagę po meczu zwracały obie ekipy.

Na konferencji prasowej trener Żan Tabak tak podsumował spotkanie i występ Zastalu:

Mecz przebiegał dokładnie tak,  jak to przewidywałem. Ostrzegałem zawodników, że taki właśnie może być zwłaszcza w naszej niełatwej sytuacji. Nie graliśmy przez 5-6 dni i wiedziałem też, że po takiej przerwie będzie nam trudno.
 
W II połowie zaczęliśmy robić to, czego nie zrobiliśmy w pierwszych dwóch kwartach – zaczęliśmy lepiej  bronić i zaczęliśmy trafiać otwarte rzuty.
 
W pierwszych dwóch kwartach ich nie trafialiśmy, a rywal grał obronę charakterystyczną dla polskiej ligi – czyli bronił mocno strefy podkoszowej. I wtedy jeśli nie trafiasz z obwodu to masz problem.
 
I do tego Geofrey Groselle(grał z nie do końca wyleczoną kontuzją barku) nie był sobą, nie był Geofreyem, którego znamy. Spudłował wiele prostych lay-upów.
 
Podsumowując – w drugiej połowie była lepsza obrona – daliśmy im rzucić tylko 30 punktów w II połowie i lepiej trafialiśmy.
 
David Brembly, który był najlepszym(obok Rolandsa Frejmanisa) strzelcem Zastalu(15 pkt.) tak mówił o meczu dla RZG:

Od Rolandsa Frejmanisa usłyszeliśmy natomiast takie słowa:

Wiesz – pierwszy mecz playoffu, byliśmy trochę podenerwowani, było trochę niepewności, oni nie mieli nic do stracenia, a my niejako „musieliśmy” wygrać.
 
Przez 3 kwarty graliśmy więc nerwowo, a potem po 28-29 minutach złapaliśmy swój rytm, przełamaliśmy ten mecz, uciekliśmy im i po prostu wygraliśmy.
 
Jeśli chodzi o Spójnię to Marek Łukomski, jej trener na konferencji prasowej tak opisał dzisiejszy pojedynek:

No i jeszcze Filip Matczak:

 
 
 
Exit mobile version