Męki i awans Lechii w Pucharze Polski

fot. Jacek Białogłowy

Lechia ZG wygrała w III rundzie Pucharu Polski na szczeblu lubuskim z MKSem Nowe Miasteczko 2-0 po meczu, który będzie chciała szybko zapomnieć – nie da się zresztą ukryć, że dla 3-ligowca to był mecz z gatunku: zagrać, zwyciężyć, zapomnieć.

Lechia grała na początku bez większości zawodników z podstawowej jedenastki(byli z niej tylko Fabisiak i Ostrowski, ale też walczący o miejsce w niej Żukowski, Stachurski, Atenstadt czy Stachurski), ale niemrawa gra nie powinna jej się przytrafić. 

Faktem jest, że rywal z A-klasy grał głęboko cofnięty z 9 obrońcami i jednym napastnikiem, a boisko było w bardzo złym stanie, ale zielonogórzanie albo nie potrafili dostać się pod bramkę rywala, a jak już to zrobili to pudłowali.

W 45 minucie miała nawet Lechia karnego, ale go nie strzeliła(Maćkowiak).

Po godzinie trener Michał Sucharek(główny – Andrzej Sawicki siedział na trybunach po czerwonej kartce z meczu ze Świtem Skolwin) zrobił 5 zmian, weszli m.in. Górski, Kobusiński i Babij i Lechia jeszcze mocniej przycisnęła, ale na bramki czekaliśmy do ostatnich 10 minut. 

Najpierw po zagraniu ręką jednego z gospodarzy Szymon Kobusiński strzelił z karnego na 1-0, a potem Atenstadt płaskim strzałem ustalił wynik meczu i Lechia awansowała.

Po spotkaniu nawet trener Michał Sucharek wolał za wiele nie mówić o poziomie gry:

A Aron Atenstadt przyznawał, że Lechia mocno się namęczyła:

 

Exit mobile version