J.Mokros: Ucieka mi radość z koszykówki

fot. Krzysztof Filmanowicz

’-Chciałbym być z chłopakami, brać udział w zwycięstwach i porażkach i czuję się źle „w ogonie” drużyny – mówi Radiu Zielona Góra skrzydłowy Stelmetu Jarosław Mokros.

Waleczny koszykarz od początku sezonu dostaje mało minut od trenera Igora Jovovića. W polskiej ekstraklasie gra po niespełna 7 i pół minuty, w lidze VTB po 8 minut i 10 sekund na mecz. 

To wielki problem, bo wypadł zupełnie z rytmu gry, widać, że „nie czuje” piłki, gdy jest wpuszczany na boisko. Wchodzi, popełnia błędy, za chwilę schodzi z parkietu, siada sfrustrowany na ławce i kółko się zamyka – następne wejście na parkiet to znów męczarnie. 

Trener Igor Jovović mówił już kilka razy, że Mokros nie ma łatwej sytuacji, bo na jego pozycji są w zespole Boris Savović i Żeljko Sakić, a widać, że ufa im bardziej niż Polakowi.  Kilka dni temu nasz trener powiedział na stronie klubowej jasno: „Mamy przed nim czterech podkoszowych w rotacji. Przeciwko Kalevowi korzystaliśmy więcej z Żeljko Sakića i Borisa Savovića. Wcześniej z Arką Gdynia obaj zagrali bardzo dobrze. Powiedziałem Jarkowi, że musi wykorzystywać każdą sytuację, gdy komuś przydarzy się słabszy występ. I on to zrobił w meczu przeciwko TBV Startowi Lublin, nie zrobił tego przeciwko BM SLAM Stali. Takie jest życie”. 

Mokros tymczasem jest coraz bardziej sfrustrowany, co przyznał nam po meczu z Treflem Sopot. -Nie obrażam się, bo jestem zawodowcem, ale nie wiem, co dalej będzie – mówi Jarosław Mokros. 

Exit mobile version