Piłkarze III-ligowej Lechii Zielona Góra pokonali 3-1 Syrenę Zbąszynek i awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski na szczeblu lubuskim. Co ciekawe – piłkarze Lechii wszystkie gole zdobyli strzałami głową.
Lechia zdominowała I połowę meczu, a awans zapewniła sobie już praktycznie po 20 minutach – prowadziła wtedy już 2-0.
W I połowie przez długie fragmenty III-ligowiec niemal nie wypuszczał zbąszynian z ich połowy – popłoch w szeregach Syreny wzbudzały wrzutki z głębi pola na skrzydła – groźny szczególnie z prawej strony był Szymon Kobusiński.
W 12 minucie Kobusiński pognał prawą stroną, Lechia wywalczyła rzut rożny, a Mycan główką zdobył gola na 1-0.
Syrena próbowała odpowiedzieć atakiem, ale nie miała argumentów, żeby rozmontować defensywę Lechii.
Zielonogórzanie za to szybko po raz drugi skarcili miejscowych. Rzut wolny z głębi pola wykonał Małecki,a polu karnym Kobusiński podwyższył głową na 2-0.
Potem z boiska długo wiało nudą, w końcówce I połowy z kolei najpierw był błąd bramkarza Lechii, z którego Syrena nie skorzystała, a w 45 minucie po faulu na Mycanie goście dostali rzut karny.
Babij strzelił lekko i bramkarz miejscowych nie miał problemów z obronieniem jedenastki.
Na początku II części meczu bramkarz Lechii – Budzyński zrehabilitował się i wybronił bardzo groźny strzał oddany z bliska przez jednego ze zbąszynian.
W końcu w 56 minucie Stachurski odebrał przy końcowej linii piłkę miejscowemu obrońcy, dośrodkował, a Małecki strzelił 3 gola dla przyjezdnych.
Było 3-0, trener Lechii dokonał kilku zmian i mecz się wyrównał. Oba zespoły jeszcze po kilka sytuacji, ale nie potrafił długo zakończyć akcji golem.
W 88 minucie w podbramkowym zamieszaniu Kamil Kowalczyk okazał się najbardziej zdecydowany i strzelił honorową bramkę dla Syreny, a mecz skończył się wynikiem 3-1 dla Lechii.
Po meczu trener Lechii Andrzej Sawicki trochę narzekał na końcówkę w wykonaniu swoich piłkarzy:
Lider Syreny Paweł Dulat opowiadał, że miejscowi za późno się obudzili…