ALBERT HAMMOND / ANIA RUSOWICZ

ALBERT HAMMOND Looking Back

’Body of Work’ to pierwszy od prawie 20 lat album Alberta Hammonda z nowymi utworami. Krytycy opisują płytę jako 'jego najbardziej refleksyjne dzieło’ (Record Collector UK), co jest nie lada wyczynem dla autora takich tekstów jak 'The Air That I Breathe’ (The Hollies), 'I Don’t Wanna Lose You’ (Tina Turner) i jego własny 'It Never Rains in Southern California’ (wśród wielu innych światowych hitów).

Do pracy nad albumem Albert zaprosił swojego długoletniego współpracownika Johna Bettisa, z którym napisał piosenkę 'One Moment in Time’ dla Whitney Houston.

– Uwielbiam z nim pracować – mówi Albert. – Razem jesteśmy kreatywni, mamy do siebie ogromny szacunek… i jest między nami chemia.

Tę chemię słychać w utworze 'Looking Back’, który ma ponadczasowy charakter…nowoczesny, ale retro, nostalgiczny, ale patrzący w przyszłość.

 

 

ANIA RUSOWICZ Naiwna

Nadwiślański blue-eyed soul. Fanki i fani Anny Rusowicz właśnie takiej piosenki pragnęli, a spełnianie fanowskich oczekiwań, o ile nie rezygnuje się z własnych przekonań, fascynacji i ambicji, to przecież sól artystycznej pracy.

’Naiwna’ jest podniosłą retro-balladą w soulowo-bluesowym klimacie, z piękną melodią i wzruszającym, osobistym tekstem, starannie zaaranżowaną na nieduży zespół (to dyskretne współbrzmienie fortepianu i organów Hammonda!), z porywającym refrenem. Efektowna forma i epicki metraż (ponad sześć minut!) kryją przy tym ważną treść.

-To historia zdradzonej kobiety, która wspina się na wyżyny swojej dojrzałości, żeby opowiedzieć, że wszystkie w życiu podlegamy temu samemu cyklowi i jak ważna jest kobieca solidarność. Piosenka ukazuje się w Dzień Kobiet i jest moim skromnym apelem do innych kobiet – pamiętajmy, że wszystkie jedziemy na tym samym wózku, a żadna z nas nie jest lepsza i ważniejsza od innej.

Utwór – jak często zdarza się w przypadku rzeczy artystycznie ważnych – powstał na ostatnią chwilę, pod wpływem nagłego impulsu. 
– Brakowało mi piosenki, żeby powstająca płyta była naprawdę długogrająca. Studio opłacone, muzycy czekają… – mówi Anna Rusowicz. – Chwilę przed wyjściem z domu usiadłam do pianina i w dziesięć minut napisałam piosenkę. Kiedy zagrałam ją w studiu, muzycy zdębieli. Nagraliśmy ją na setkę. Trzecia w nocy, wszyscy we łzach… To był jeden z tych pięknych momentów, które nie tak często zdarzają się w naszym zawodzie. Nie zapomnę tego do końca życia. Ta piosenka coś zmieniła w mojej duszy. 

 

 

Więcej muzyki nie do przegapienia w piątki po godzinie 18.00 w audycji 'Same Dobre’.

Exit mobile version