Nareszcie prawdziwy playoffowy mecz – tak śmiało można powiedzieć o spotkaniu nr 3 Rasy Radom ze Stelmetem ENEA BC Zielona Góra. W tym meczu było wszystko – wielkie emocje, zmiany nastrojów kibiców obu zespołów, piękne zrywy obu ekip, „masowanie” pod koszami i jeszcze bohaterskie serie indywidualne! A co najważniejsze – wygrana mistrzów Polski!
Stelmet genialnie zaczął – od wspaniałej skutecznosci i prowadzenia 14-0! Najpierw brylował Savović, w obronie harował Fifi, Koszar kipiał energią, Zamoj krył Skołowskiego i Stelmet uciekał. Najwyższe prowadzenie – 19:3 w 5 minucie. Potem Rosa, która do tej pory pudłowała – obudziła się i mecz zrobił się równiejszy, ale po I kwarcie 30-21 dla mistrzów.
Druga kwarta i powtarza się scenariusz z wielu spotkań tego sezonu – Stelmet się rozkleja, teraz to nasi pudłują, a Rosa dostaje skrzydeł. Stelmet traci banalnie kilka piłek w ataku, wdaje się w strzelaninę i…na tym traci.
Sokołowski w ciągu 90 sekund zdobywa 10 punktów, porawia Zajcev i w 18 minucie radomianie prowadzą 40-39. Kwarta kończy się remisem 40-40.
Czy Stelmet się podniesie, czy uda mu się przełamać niemoc? Czy zawiśnie na krawędzi po meczu nr 3? Oto pytania, które towarzyszyły pewnie kibicowm w ZG po 2o minutach.
Trzecia kwarta to kwarta niemocy obu zespołów. Oba nie mogą trafić – w 27 minucie Rosa ma na koncie dwa kosze Stelmet tylko 1. Wynik 44-42. Na koniec Rosa trochę lepsza i po 30 minutach 50-48 dla niej.
Czwarta kwarta to poświęcenie każdego z graczy Stelmetu dla drużyna, świetna obrona, haruje w niej jak wół nawet Vlado Dragicević, nie mówiąc o Fifim czy Zamoju, a Hiszpan Hernandez daje radę na rozegraniu.
Swój show gra natomiast Gecevicius. Litwin w poprzednim meczu trafił 1 trójkę na 9 prób. -Powody, dlaczego tak się stało zostawię dla siebie – mówi nam po meczu. A w tej czwartej kwarcie w 5 minut rzuca trzy trójki(w całym meczu 5) i mistrz ucieka na 64-54. Rosa nie jest już w stanie nic zrobić, Stelmet wygrywa. Na konferencji prasowej trener Andrej Urlep pytany przez RZG o Vlada mówi, że -tak się właśnie gra w obronie i taką obroną się wygrywa”! Co prawda to prawda.
A co mówi Martynas?
RZG: Proszę opisz ten mecz z Twojego punktu widzenia, bo świetnie zaczęliście, potem było gorzej, a potem znowu zmiana…
Gece: Jak przejrzymy ostatnie mecze to podobnie było – graliśmy falami. Znów zaczęliśmy dobrze, potem nagle się zatrzymaliśmy, oni ruszyli do ataku. My zaczęliśmy źle grać w ataku, oni nas dogonili i wyszli na prowadzenie. Ale tym razem w decydującej chwili byliśmy razem, byliśmy zespołem przez 40 minut nawet w tych najtrudniejszych chwilach. Ważne było, że 3 kwartę skończyliśmy dobrze. Tam było już -6 na nasza niekorzyść, a zamknęliśmy ją z dwupunktową stratą. No a potem po prostu zagraliśmy dobrą 4 kwartę.
RZG: Dziś byłeś wielki, ostatnio było inaczej. Byłeś sfrustrowany po meczu nr 2?
Gece: No tak…Miałem powody, że było tak słabo, ale co to było zostawię dla siebie, to nie jest do mediów. Dzisiaj chciałem pokazać, co potrafię. Byłem bardziej skoncentrowany i przed meczem i w czasie meczu. Dla mnie odpadnięcie z playoffów byłoby nie do zaakceptowania i starałem się na całego. Myślę, że wszyscy dziś udowodnili, że im zależy, że nie chcą jechać do domów, kończyć teraz sezonu i tak musimy grać. Musimy trzymać się razem i być drużyną – chyba trochę to zgubiliśmy w kilku ostatnich meczach.
RZG: Co teraz, sytuacja się odwróciła. To oni teraz mają chyba problem?
Gece: Teraz mamy rzeczywiście dobrą sytuację. Znacznie trudniej byłoby wygrać w czwartek, gdybyśmy dziś przegrali. To ważna wygrana no i chcemy skończyć serię oczywiście za dwa dni. Odpoczniemy i gramy – najchętniej nie gralibyśmy meczu nr 5 u siebie. Spróbujemy tu wygrać jeszcze raz!