Skazywany na pożarcie, osłabiony brakiem dwóch bardzo ważnych ogniw ROW Rybnik dzielnie walczył i postawił się na własnym torze faworytowi z Zielonej Góry.
Chyba jednak liczyliśmy na nieco większe zwycięstwo Enei Falubazu na Śląsku, chociaż zielonogórzanie pogubili trochę punktów w pierwszym meczu finałowym I ligi i ostatecznie do rewanżu przystąpią z dziesięciopunktową zaliczką.
Taki wynik ROW-u to przede wszystkim świetna dyspozycja tego dnia Brady’ego Kurtza (18 punktów w siedmiu startach) oraz Patryka Wojdyło (14 w siedmiu). Ich postawę skomentował dyrektor sportowy Falubazu, Piotr Protasiewicz:
Krzysztof Buczkowski, jeden z liderów Falubazu zaliczył w tym meczu aż trzy upadki. Po zakończeniu rywalizacji był bardzo obolały i z grymasem bólu prosił dziennikarzy, tego dnia o wyrozumiałość, że nie będzie udzielał wywiadów. Nam przekazał „poza mikrofonem”, że skończyło się tylko na potłuczeniach.
Rozmawialiśmy za to z liderem zielonogórskiej formacji młodzieżowej. Zapytaliśmy Michała Curzytka m.in. o to, czy Falubaz może być zadowolony z piątkowej zaliczki wywalczonej na terenie rywala:
– Może jakby był Janek (Kvech), to ten wynik byłby zdecydowanie lepszy? – zastanawiał się jeden z liderów ROW-u, Patryk Wojdyło:
Z kolei prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek pozytywnie ocenił rezultat, jaki udało się osiągnąć w tym meczu jego drużynie. Włodarz postanowił także wbić szpilkę żużlowym ekspertom, którzy skazywali rybniczan na pożarcie w tym finale:
Rewanż odbędzie się w niedzielę, 8 października na torze w Zielonej Górze.