Rezerwy Lechii Zielona Góra zremisowały 2-2 na własnym stadionie z Koroną Kożuchów w ostatnim meczu 15 kolejki lubuskiej IV ligi.
Do przerwy Lechia prowadziła 2-1, ale w II połowie zagrała bardzo słabo. Za to Korona może sobie pluć w brodę, bo dominowała w II części spotkania, miała kilka okazji do strzelenia gola, ale wykorzystała tylko jedną.
Mecz skończył się remisem, a na trybuny wylecieli w jego trakcie trener i prezes klubu z Kożuchowa – obaj dosadnie protestowali przeciwko decyzjom arbitra, który – ich zdaniem – „nie udźwignął meczu”.
Pierwsze pół godziny spotkania to wyrównany pojedynek bez wielkich fajerwerków.
W 33 minucie jeden z obrońców Lechii chciał wycofać piłkę do swojego bramkarza, ale zamiast podać do niego sprezentował ją graczom Korony i ta prowadziła 1-0, a gola zdobył Cygan.
Lechia się obudziła – minutę później Kołodenny huknął z pola karnego i było 1-1.
Za chwilę bramkarz Korony wybronił w sytuacji sam na sam, ale po rogu Wieczorek pięknym lobem zdobył bramkę na 2-1 dla miejscowych.
Na drugą połowę zespół z Zielonej Góry właściwie – jak to określił jeden z graczy – nie wyszedł z szatni. Lechia miała problem z przejściem z akcją pod bramkę rywala, a jak już się to udało to właściwie nie stwarzała żadnego zagrożenia.
Z kolei Korona atakowała i raz za razem miała szansę na wyrównującego gola – jej piłkarze strzelali między innymi w słupek czy poprzeczkę.
W końcu Olejniczak zamknął z bliska dośrodkowanie z prawej strony i było 2-2 i wynik już się nie zmienił.
A Korona miała pretensje do sędziego o to, że był zbyt pobłażliwy dla piłkarzy Lechii nie dając im więcej kartek czy o niepodyktowanie rzutu karnego.
Po meczu obie strony nie były zadowolone z wydarzeń boiskowych:
Więcej o spotkaniu Lechia II – Korona we wtorek w Naszej piłce na 97.1 fm o 17:10.