Miała być lepsza gra i walka o zwycięstwo, a skończyło się wielką klapą – Enea Zastal BC Zielona Góra poniósł trzecią z rzędu porażkę w lidze VTB. Przegrał w Nursułtanie z Astaną 70-84. Zastal grał fatalnie w obronie, w ataku męczył się, nie miał pomysłu na aktywną defensywę rywali i był bez szans.
Na dzień dobry Astana, a dokładnie Hickey, zanotowała 3 przechwyty i w 3 minucie prowadziła ze śniętym Zastalem już 11-2. Kazachowie spokojnie kontrolowali mecz i w 8 minucie mieli już 11 punktów przewagi, 21-10 było po trafieniu Spencera.
W końcówce kwarty udało się zejść Zastalowcom na 18-24, ale po 10 minutach miejscowy wyraźnie prowadzili 27-18.
Obrona Zastalu funkcjonowała źle, za trzy Zastal trefił tylko 25 procent, spudłował też 2 na 3 przyznane rzuty wolne.
Druga kwarta to nadal kontrola i przewaga Astany, ba – 5 minut przed końcem Barford trafił za 3 i zespół z Kazachstanu wygrywał już 38-24!
Końcówka trochę lepsza, Zastal w końcu zagrał trochę agresywniej i zszedł ze stratami na 7 oczek, 33-40 po zdobyciu 6 punktów z rzędu. Do przerwy natomiast było 43-35 dla Astany.
Początek 2 połowy to fatalne błędy Zastalu(podanie w ręce rywala przy wyprowadzeniu, zgubiona piłka) i gospodarze uciekli na 50-37 i…uciekali dalej. Zastal stał bezradnie w obronie, a Hickey wszedł na kosz i trafił, za chwilę Barford zapakował piłkę wsadem i Astana prowadziła już 58-40. Zastal nie miał nic do powiedzenia – po 30 minutach przegrywał już 48-69!!!
W ostatniej kwarcie przeciwnik odjechał Zastalowi na 25 punktów(35 minuta, 77-52) i było po meczu.
W końcówce miejscowi grali na luzie, Zastal odrobił trochę strat, a drużyna z Kazachstanu ostatecznie wygrała 84-70, a Zastal pokazał, że nadal szuka formy i jest od niej bardzo daleko.