Chadecy i socjaliści na czele, ale po raz pierwszy od 40 lat tracą większość w Parlamencie Europejskim, lepszy wynik liberałów i zielonych. Tak wynika z danych, które do Brukseli nadsyłają państwa członkowskie. Część już policzyła głosy w europejskich wyborach, część bazuje wciąż na prognozach. Wynika z nich ponadto, że silni będą eurosceptycy, ale nie na tyle, by zablokować prace Parlamentu Europejskiego.
Chadecy do których należą europosłowie PO i PSL, utrzymali pierwsze miejsce, ale ze stratami w porównaniu z ostatnią kadencją Europarlamentu. Będą mieć, według najnowszych prognoz, 179 mandatów, o ponad 30 mniej niż obecnie. „To nie jest uczucie zwycięstwa, tracimy miejsca w Parlamencie Europejskim.
W parlamencie kurczy się centrum” – powiedział szef grupy chadeków Manfred Weber. Socjaliści, w skład których wchodziło SLD, będą mieć 150 miejsc, z podobnymi jak chadecy stratami. Trzecią siłą w Parlamencie Europejskim będą liberałowie, którzy zwiększą swój stan posiadania do 107 mandatów z niecałych 70 w obecnej kadencji. Stanie się tak, bo dołączą do nich europosłowie z partii prezydenta Francji. Większą reprezentację będą mieć także zieloni – 70 europosłów, o prawie 20 więcej niż obecnie.
„Jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatów.Zielona fala rozlewa się po Europie”
– powiedziała Ska Keller z grupy zielonych.
Tracą konserwatyści, do których w obecnej kadencji należał PiS. Prognozuje się, że będą mieć 58 miejsc, teraz mieli ponad 70. Stanie się tak zapewne za sprawą słabszego wyniku torysów w Wielkiej Brytanii. Jednak to dopiero przymiarki. Taki skład Parlamentu Europejskiego wcale nie jest przesądzony, powstał na podstawie obecnego rozkładu sił, a tworzenie grup dopiero się rozpoczyna. I nie wiadomo na przykład, do jakich frakcji trafią politycy Koalicji Europejskiej, czy Wiosna wzmocni socjalistów, podobnie jak grecka Syriza i czy na przykład chadeków nie opuści kilkunastu europosłów węgierskiego Fideszu.
W sumie w Parlamencie Europejskim jest prounijna większość, eurosceptycy mają stanowić 24 procent składu całego Europarlamentu, ale z powodu różnic raczej nie utworzą jednej frakcji.