Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra przegrali na wyjeździe z PGE Spójnią Stargard 77:82 w III meczu ćwierćfinału play off Energa Basket Ligi. Zielonogórzanie prowadzą w rywalizacji do trzech zwycięstw 2:1 i środę, również w Stargardzie odbędzie się mecz nr 4.
Spotkanie dobrze rozpoczęło się dla zielonogórzan. Po 2,5 min rywalizacji prowadzili oni 5:0. Później nie było już tak dobrze, bo po prawie 4 min gospodarze doszli nasz zespół i był remis 5:5. Następnie miejscowi wyszli na prowadzenie. Po 7 min gry było 12:7 dla Spójni, a niedługo później zespół trenera Marka Łukomskiego wyszedł na 15:7. Ostatecznie I kwarta dla gospodarzy – 18:11. Żeby już w poniedziałek zakończyć tę rywalizację, Zastal musiał poprawić swoją grę, bo poza udanym początkiem, potem prezentował się kiepsko.
W końcówce pierwszej odsłony sędziowie odgwizdali faul techniczny, ale Kacper Młynarski miał wykonać rzut wolny, dopiero… Na początku II kwarty. Młynarski trafił – było 19:11, ale później mieliśmy dobry moment Zastalu, który zdobył sześć punktów z rzędu. Było już tylko 19:17 dla gospodarzy, jednak następnie to oni poszli za ciosem i po zdobyczach Młynarskiego i Francisa Hana zrobiło się 24:17. W 13 min znów nie wyglądało to najlepiej, bo Spójnia odskoczyła na 28:19 i zielonogórzanie ponownie musieli gonić. 60 sekund później było jeszcze 30:22, ale po dwóch „trójkach” – Davida Brembly’ego i Rolandsa Freimanisa zielonogórzanie zbliżyli się do miejscowych na 28:30. Po 18 min rywalizacji Spójnia prowadziła różnicą pięciu punktów – 35:30. Zastal dalej musiał gonić. Na minutę do końca II kwarty i jednocześnie pierwszej połowy stargardzianie wygrywali 40:32. Po „trójce” Raymonda Cowelsa Lii pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 43:32. Gospodarze wygrali drugą kwartę 25:21. Zastal musiał poprawić swoją skuteczność.
W III kwarcie, 22 min rywalizacji Spójnia również była lepsza i prowadziła różnicą 13 „oczek” – 50:37. Trener Żan Tabak był wściekły i krzyczał na swoich graczy. Zastal zaczął zmniejszać straty. Po trafieniu Brembley’a przegrywali już tylko 48:52. Dobra seria (dokładnie 13:2) trwała, bo po trafieniu Chrisa Richarda zielonogórzanie zbliżyli się na 50:52, a miało to miejsce w 26 min pojedynku. Niedługo później był już remis – po 54, a potem Spójnia odskoczyła na 4 „oczka” – 58:54. Po koniec III kwarty Zastal zbliżył się na 59:61. III kwarta dla zielonogórzan – 27:18.
IV kwartę dobrze otworzył Skyler Bowlin, celnym rzutem za trzy i Zastal po długiej przerwie wrócił na prowadzenie – 62:61. Nie trwało to jednak długo, bo w 33 min było już 68:64 dla Spójni. Zielonogórzanie nadal nie mogli się przełamać. Po 36 min gry miejscowi prowadzili 74:68. Środowy mecz nr 4 był coraz bardziej realny. Na niecałe 2 min do końca IV kwarty Zastal przegrywał już tylko 74:75. Po faulu dwa rzuty wolne trafił Baylee Steele i miejscowi prowadzili 77:74. Trener Żan Tabak poprosił o przerwę na żądanie. Było 1,5 min do końca. Potem o przerwę prosił jeszcze trener miejscowych. Potem, na niecałą minutę do końca Janis Berzins wykonywał rzuty wolne, ale trafił tylko jeden z dwóch. Było 77:75 dla Spójni. Następnie, na 27 sek do końca faulowany był grający w barwach miejscowych wychowanek Zastalu, Filip Matczak. Decyzję sędziów mocno kwestionował trener Tabak i został wyrzucony z ławki. Zielonogórski zespół musiał prowadzić II trener Arkadiusz Miłoszewski. Tymczasem Matczak trafił tylko jeden z trzech wolnych. Było 79:75. Richard dał Zastalowi kolejne dwa „oczka”, ale potem zielonogórzanie faulowali Jey’a Threatt’a. Amerykanin trafił tylko jeden z dwóch wolnych i było 80:77 dla jego ekipy. Końcówka była bardzo nerwowa. Richard zaliczył stratę, znów faulowany był Threatt, który tym razem trafił oba wolne i Spójnia wygrała 82:77. IV kwarta dla miejscowych – 21:18.
Punkty dla Zastalu: Grosselle – 14, Berzins i Brembly – po 12, Richard i Frejmanis – po 11, Bowlin – 8, Koszarek – 5, Williams – 4.
Mecz nr 4 odbędzie się w środę o godz. 20.00 w Stargardzie.