Lechia Zielona Góra zremisowała ze Śląskiem Wrocław 2-2 w meczu na szczycie III ligi piłkarskiej.
Przez większą część meczu na boisku panował Śląsk choć najpierw prowadzili zielonogórzanie. Potem jednak grali mocno cofnięci, Śląsk przeważał i wyszedł na prowadzenie, ale ostatnie słowo należało do gości.
Początek meczu to przewaga Śląska, którego wysoki pressing spowodował, że Lechiści mieli kłopot z przejściem na połowę rywala.
W 7 minucie Śląsk przejmuje piłkę 30 metrów przed bramką Wojciecha Fabisiaka, Patryk Szwedzik wpada w pole karne, ma przed sobą tylko bramkarza Lechii, ale pudłuje!
W 11 minucie Lechia szokuje rywala – Gibi Embalo uderza z 25 metrów w okienko bramki Śląska i jest 1-0 dla gości!
Śląsk się odgryza, ale w świetnej sytuacji znowu zalicza pudło.
W 19 minucie Gibi znów próbuje – tym razem strzela za wysoko.
25 minuta – blisko kuriozalnej bramki dla Śląska – z połowy uderza jeden z wrocławskich zawodników, Fabisiak stoi na 16 metrze, piłka przelatuje nad nim i wszyscy krzyczą już gol….Piłka trafia jednak w słupek!!!
Śląsk naciera coraz mocniej, dużo problemów ma Lechia z prawej strony – tu idzie wiele ataków gospodarzy.
W 32 minucie Lechię ratuje Fabisiak, który broni strzał Miłosza Kurowskiego.
Do końca I połowy duża przewaga Śląska, Lechia tylko się broni, ale po 45 minutach prowadzi 1-0.
W 55 minucie po kontuzji nogi schodzi Strzelecki z Lechii, za niego wchodzi Rzeźnik, a Sylwestrzak po dobrze rozegranym wolnym pudłuje z pola karnego.
Ale to Śląsk ma nadal przewagę i w 58 minucie wyrównuje. Po rzucie rożnym niepokryty Stawny uderza głową i mimo, że Fabisiak wyciąga się maksymalnie to piłka obok jego ręki wpada do bramki i jest 1-1.
W 68 Matuszewski dostaje kilkudziesięciometrowe podanie z głębi pola, uderza z pola karnego – bramkarz Śląska broni.
Za chwilę Ukrainiec Szarabura strzela – teraz broni Fabisiak, ale po rogu obrona Lechii przysypia, piłkę pod nogę dostaje Stawny i wyprowadza wrocławian na prowadzenie 2-1.
Ale Lechia się obudziła.
5 minut później znów Matuszewski uderza z prawej strony pola karnego – bramkarz broni, piłka odbija się od słupka jeszcze raz od bramkarza i omal nie wpada do wrocławskiej bramki. Potem Zientarski pięknie podkręca piłkę, ale Śliczniak wyciąga piłkę spod poprzeczki.
W 85 minucie goście szokują jednak Oporowską – wrzutka w pole karne z prawej strony, a Mycan głową wyrównuje i mecz kończy się remisem.