Koszykarze Enei Stelmetu Zastalu Zielona Góra przegrali z mistrzem Polski – Kingiem Szczecin 79-90 w kolejnym meczu PLK.
Podobnie jak tydzień temu w meczu ze Śląskiem Wrocław Zastal był dużo gorszy od rywala przez większą część meczu, zerwał się na kilka minut na przełomie 3 i 4 kwarty, ale końcówkę znów popsuł.
King miał przewagę od początku meczu – spokojnie, znakomicie prowadził grę rywali Andy Mazurczak, mistrz był twardy w obronie, umiejętnie wybijał z rytmu Zastal, który nie mógł grać swojej szybkiej koszykówki i wynik był przez większość meczu korzystny dla gości.
Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 16-25 na niekorzyść zielonogórzan.
W drugiej King nadal panował na boisku i odjechał w 16 minucie już na 15 punktów, 24-39. I wtedy Zastalowcy mieli lepszy moment gry w ataku – zdobyli 7 punktów z rzędu i zeszli na 31-39. Ale szczecinianie…odpowiedzieli jeszcze mocnej. Zrobili serię 8-0, a do przerwy prowadzili 48-31!
W trzeciej kwarcie niewiele się zmieniło, może trzeba odnotować, że punktowo otworzył się w końcu Darius Hall i dzięki jego kilku punktom z rzędu Zastal zszedł na 9 punktów straty. W 27 minucie było 47-56, a pod koniec kwarty Washington „sprowadził” Zastal nawet na -7.
Po 30 minutach wynik brzmiał natomiast 58-66.
Wszyscy mieli nadzieję na walkę gospodarzy do końca, bo mecz się wyrównał, Hall miał już 18 punktów, a King już nie był taki pewny siebie.
Początek 4 kwarty i ogień na trybunach hali CRS! Po rzutach Kikowskiego(z 9 metrów!) i Grossella oraz trójce Kołodzieja Zastal zbliża się do gości na 1 punkt! Na 6:50 przed końcem jest tylko 68-69.
Zastal jednak marnuje kolejne akcje(pudła i ofens) i spokojni szczecinianie znów uciekają – Mazurczak wykańcza ich kontry i 2 minuty później jest 70-80.
Ostatecznie King spokojnie wygrywa końcówkę i cały mecz.