Enea Zastal BC Zielona Góra przegrał 3 z rzędu mecz w Polskiej Lidze Koszykówki. Tym razem w hali CRS z liderem tabeli – Anwilem Włocławek 73-83. Zastal walczył mocno, jak mógł, ale Anwil jakościowo, długością ławki przewyższał ludzi Davida Dedka. No i miał Victora Sandersa, który zdobył 25 punktów.
Do połowy I kwarty wyrównany wynik, Zastal w 4 minucie prowadził 11-10, a szalał Darius Hall, który zdobył dla miejscowych 8 punktów z tych 11.
Tyle, że z biegiem czasu Anwil grał coraz twardziej, 4 trójki na luzie trafił Victor Sanders i włocławianie przejęli mecz. W 8 minucie po trójce VC wyszli na prowadzenie 24-15, a na koniec kwarty mieli też 9 punktów przewagi, wynik to 31-22 dla gości.
Do 16 minuty wydawało się, że Anwil będzie panował w hali CRS. Ale urazu kostki doznał Kami Łączyński, a bez niego, przy lepszej obronie Zastal po trafieniach Grossella i trójce Woronieckiego zszedł w 17 minucie na 33-37.
Teraz jednak dwie trójki sprzedał Jakub Garbacz, Sanders dołożył akcję 2+1 i lider PLK zrobił wynik 46-35 i do końca włocławianie utrzymali spokojną różnicę – do szatni poszli z prowadzeniem 51-41.
Zastal źle zaczął 2 połowę – od kilku nieskończonych posiadań i Anwil znów bez kłopotu odskoczył, w 23 minucie po trójce Garbacza miejscowi przegrywali 41-58, a warto powiedzieć, że na parkiet nie wrócił kontuzjowany Łączyński.
Za końcówkę kwarty należą się Zastalowcom słowa pochwały, bo nie opuścili skrzydeł i bili się na całego. Po trójkach Washingtona i Kikowskiego zszedł po ciężkiej harówce na -9, 56-65 w 29 minucie, a kwarta kończy się 58-66.
Kibice czekają na wyrównaną decydującą kwartę. Zastal pięknie zaczyna i schodzi na 7 punktów, 61-68, a za chwilę…traci 8 punktów z rzędu, a więc goście znów wyraźnie prowadzą 74-61. Do końca 8 minut czyli dużo czasu, ale Anwil nie wypuścił już przewagi z rąk i wygrał.