Nie udało się koszykarzom Stelmetu ENEI BC Zielona Góra awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów FIBA. Po słabym, zwłaszcza w obronie, meczu, mistrz Polski przegrał rewanż z AS Monaco 60-90 i odpadł z rozgrywek.
Mecz rozgrywany pod okiem księcia Alberta II zaczął się od dobrych akcji z obu stron. W 4 minucie było 11-9 dla Stelmetu i od tego momentu inicjatywę zaczęli przejmowac gospodarze. Zdobyli 7 punktów z rzedu i po trafieniu Lacombe’a prowadzili 16-11. Potem było już 21-13 po osobistym Josepha, ale Stelmet w końcówce dzielnie się odgryzł i po trójce Gecevićiusa zszedł na 21-23. I kwartę zakończył jednak celnym rzutem pokazujący momentami artyzm w rozegraniu DJ Cooper. Po 10 minutach zatem 25-21 dla Monaco.
W II kwarcie Stelmet pogubił się zupełnie. Mistrzom Polski przestało wpadać do kosza rywali, ale najgorsze, że przestali nadążać za gospodarzami w obronie. A ci tylko na to czekali. DJ Cooper dawał cudowne asysty do strefy podkoszowej, a Traore, Rudeź czy Kikanović korzystali z tego popisowo. Kwartę przegraliśmy 10-25, a do przerwy miejscowi prowadzili już 50-31.
Niestety w III kwarcie nie było powtórki z Zielonej Góry. Obrona Stelmetu to była katastrofa – Stelmet spóźniał się co chwilę w defensywie, rywale oszukiwali naszych zawodników bez problemu. W 25 minucie AS Monaco prowadziło już 67-38 po trafieniu świetnie grającego Lacombe’a. Nasi nie dość, że nie grali nic w obronie to jeszcze niemiłosiernie pudłowali. Przykro było na to patrzeć. Punktowo jedynie Gecevićius dotrzymywał kroku gospodarzom. Tyle, że ci rozszaleli się na dobre i w 28 minucie prowadzili 75-43 i właściwie było jasne, kto wejdzie do ćwierćfinału. Po 30 minutach było 76-47.
Ostatnia kwarta to dobijanie Stelmetu i tylko szkoda było kibiców, którzy mocno wierzyli lecąc i jadąc do Monaco, że mistrz Polski może wygrać i awansować. Niestety – dziś w stosunku do Stelmetu i meczu nr 2 z AS Monaco można zacytować stare powiedzenie – za wysokie progi….
Stelmet przegrał ostatecznie i zakończyła się jego przygoda w tym sezonie z europejskimi pucharami.