Czy ktoś w Zielonej Górze może pomóc dzikiemu zwierzęciu, które jest w złym stanie zdrowia i wręcz słania się na nogach? Dwa dni temu w takiej sytuacji znaleźli się państwo Izabela i Piotr Trzaskowscy, którzy zauważyli, że na działkach Rodzinnych Ogródków Działkowych Leśna Polana przy ul. Botanicznej przebywa młody dzik, który jest w fatalnym stanie. Mimo próśb i telefonów żadna z instytucji oraz osób powołanych do pomocy zwierząt nie pofatygowała się na miejsce.
Jak wspomina pani Izabela, dzik ledwo się poruszał i sprawiał wrażenie chorego. Kobieta starała się zaalarmować instytucje powołane do pomocy zwierzętom, ale spotkała się z kompletną znieczulicą:
– Najgorsze jest to, że w takiej sytuacji kompletnie nie wiadomo do kogo zgłaszać takie przypadki – zauważa pan Piotr:
Zdaniem Państwa Trzaskowskich jedyna osobą, która zainteresowała się losem zwierzęcia okazała się Beata Kmiecik, inspektor z departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej. Jak tłumaczy urzędniczka w takim przypadku należy w pierwszej kolejności poinformować Straż Miejską:
Beata Kmieciak przypomina, że po zgłoszeniu zauważeniu zwierząt w siedliskach ludzkich nikt będzie odstrzału zwierzyny.